Garbol pisze: Moje modlitwy zostały wysłuchane w końcu jakiś porządny RTS o współczesnych działaniach wojennych
No coś ty, w końcu był "Command and Conquer: Generals" (chyba najgorszy CnC z całej serii). Gdzie mogłeś się wcielić w pro amerykańców, którzy niczym dzieci bawią się jakimiś modelami ufo z MG na pokładzie, które kręcą się dookoła HMMV, albo GLA, gdzie najskuteczniejszą bronią jest traktor z sikawką na toksyny. Ach, zapomniałem o chinach, pfu komunistach, którzy sami nie walczą tylko sam komunizm walczy. Dlatego na wymyślnych czołgach budują anteny "nadające komunizm" dookoła, by ten komunizm przezwyciężył wszystko inne.
C&C: Generals to nawet fajny rts z punktu zręcznościowego, ale jeżeli chodzi o realia pokazuje jak ograniczona jest wiedza autorów. No bo kto na poważnej wojnie, obrzuca piechotę wroga flashbangami? Ktoś chyba nie wie gdzie jest miejsce SWAT, a gdzie armii. No i ci terroryści, którzy zawsze mają AK47, bo nie ma innej broni na świecie poza M16 i AK47 (ciekawe czy wiedzą chociaż o AK74) i biegają z tym karabinem nie jak żołnierze, lecz szaleńcy.
Chyba najlepsze strategie czasu rzeczywistego na dziś robi THQ. Po udanej serii Warhammera40k i podobno świetnym Homeworldzie wyszedł Company of Heroes, który co prawda też nie jest w żadnym wypadku symulatorem bitwy, jednak daje masę możliwości taktycznych. Bardzo podoba mi się, że piechota może być osaczona przez ostrzał wroga, szuka osłony, a nie stoi na środku pola i czeka na śmierć. Przynajmniej traktują Niemców, jako normalnego przeciwnika, żołnierzy - uzbrojonych ludzi, a nie sadystyczną rękę szatana, którą jankesi muszą powstrzymać, jak to w większości gier bywa. Zawsze denerwowało mnie to, że przeciwnik nie krzyczał w strachu, żeby szybko podać mu pas amunicji, lecz puszczał złośliwy śmiech...
Tak czy siak RTS, który ma naprawdę odwzorować pole bitwy to dla mnie nowość i bardzo entuzjastycznie do tego podchodzę. Już się bałem, że jeden z lepszych gatunków gier na PCta (który w przeciwieństwie do tych na konsole, opiera się na intensywnym myśleniu) powoli umiera, a tu proszę - niespodzianka.