Też lubie sklejać modele. Obecnie po prostu mi się nie chce. Kiedyś masowo sklejałem kartonowe modele okrętów. Ale po ukończeniu poszycia kadłuba już mi się odechciewało. Jedynie niszczyciele miały to szczeście, że robiłem im jeszcze nadbudówki. Obecnie posiadam takie modele:
Gullio Cesare - Pancernik, niestety miał już "drukowane" wady i nie mogłem go dokończyć, stoi na półce niedokończony i się kurzy, bez mozliwości wznowienia prac.
Sheffield - Krążownik, niestety używałem złego kleju, do drewna, taki biały, wygląda to okropnie. Ostatecznie, zrobiłem sobię niby bitwę morską i go podziurawiłem.

Jeden z dużych okrętów, którym zrobiłem nadbudówki. Stoi i się kurzy, pogubiłem czesci, nie ma jak dokończyć.
Oktriabskaja Revolucja - Albo inaczej, Radziecki okręt liniowy, niestety, nie zrobiłem nawet kadłubu, pomyliłem się w podklejaniu części do tektury i źle je wycąłem. Kompletna porażka!
Pietro Pavłowski - Chyba tak się piszę, pancernik liniowy z pierwszej wojny światowej, jeszcze z czasów rosji carskiej zdaje się. Jedyny NAJKOPLETNIEJSZY pancernik jaki posiadam. Centralna nadbudówka, przednia dowodzenia, kominy (jeden troche się przekżywia), maszty i artyleria okrętowa. Brak drenautów, chyba tak to się piszę, czyli dział w burcie, najbardziej irytująca robota potrafiąca przyćmić całe szczęście ze sklejania tak ładnego okrętu. W konsekwencji wkońcu się odechciewa, ale tu ich nie zrobiłem i to pozwoliło na zbudowanie prawie kompletnego okrętu. Brakuje właśnie drenautów, bocianich gniazd i chyba kotwic.
Iron Duke - Jeden z najnowszych i najlepiej wykonanych, sam kadlub, nie sklejam go chyba od dwóch lat, ale naszczęście mam wszystkie cześci i mogę wznowić budowę kiedy chcę, tylko te drenauty znowu.
Z lżejszych okrętów mam:
Polski monitor wodny - nie wiem jakie ma "imie" wiem, że to monitor wodny, jedyny ZUPEŁNIE KOMPLETNY okrecik, brakuje kotwic, chyba nawet mam śruby napędowe.
Niszczyciel ORP "Piorun" - Nie wiem gdzie go mam, chyba schowany, mój pierwszy model, prawie kompletny. Ma nadbudówki jak i art. okrętową, niestety główne działa gdzieś się zgubiły. Jest skończony w 75%. Ostatecznie uznałem go za nieudaną, przerobioną na statek handlowy, wersję niszczyciela.
Niszczyciel USS. Porter lub Fisher - Nie pamiętam dokładnie nazw, ale to jedna rodzina okrętów zdaje się. Kolejny gotowy w 75%, bez uzbrojenia. Posiada wszystkie nadbudówki i kominy. Jest w miare "czysty", czyli nie posiada śladów po butaprenie.
Statek pasażerski Rusałka - Ot statek pasażerski, raczej wycieczkowy, taka powiększona motorówka. Pamiątka z kruszwicy.
Zapomniałem jeszcze napisać o moim lotniskowcu, też klejony tym białym klejem, ale jest. Twardy jak skała.

Mam go schowane. Skończony w 80%. Brak uzbrojenia i samolotów, zrobiłem tylko 2 Corsary. Jak się nazywał? Jakoś na B chyba. Nie pamiętam.
Mam jeszcze czołg PzIV, niestety nie udało mi się go skończyć.
Dopiszę jeszcze orientalny wiek tych modeli.

Zupełnie zapomniałem, że sklejałem je dawno temu. Tak więc po koleji.
Niszczyciel ORP "Piorun" - 6-8 lat
Gullio Cesare - 4-5 lat
Sheffield - 4-5 lat
Lotniskowiec - 4-5 lat
Pietro Pavłowski - 3-4 lat
Niszczyciel USS. Porter lub Fisher - 3-4 lat
Polski monitor wodny - 3-4 lat
Statek pasażerski Rusałka - 3 lata
i najmłodszy Iron Duke - 2 lata
Czołg ma wiek podobny do pioruna, około 7 lat
Tak stare są te modele. Nawet nie wiedziałem, że tyle ich mam.
Teraz pora na plastikowe.
Pierwszy kiedyś daaawno, daaawno temu. Był chyba model jakiejś lodzi podwodnej, chyba ORP "Dzik" nie pamiętam. Potem był M1A1 Abrams, jakiś helikopter i tak dalej. Wszystkie w skali 1:75, same pierdki. Teraz sklejam w skali 1:35. Właściwie nie sklejam bo mi się nie chce.
PzIV od Academy - Całkowicie kompletny, pomalowany na szaro, standardowy wzór malowania z początków wojny. Brak kalkomanii, gdzieś odpadły, nie lubie tego ścierwa, w większości albo maluje oznakowania sam albo wcale. Nie mam pomalowanych tylko kółek, zostały takie zółtawe, nie chce mi się ich zdejmować. Ogólnie ładny model, tylko coś zchrzaniłem z działem pokładowym, ciągle opada.
Drugi jest PzV Panther od Italeri - Niestety nie skończony. Mam kadłub i komletną wieżyczkę, przestałem sklejać kiedy połamałymi się ośki kółek. Bardzo delikatne, tym samym zraziłem się do tej firmy. Częściowo pomalowany, dziwnie wygląda bo to moje pierwsze doświadczenie z camo 3 kolorowym. Planuje już od dawna przerobić go na wrak czołgu, lub z poważnymi uszkodzeniami kól, ale mi się nie chce.
T-34/76 od Academy - Najładnejszy ze wszystkich, podoba mi się najbardziej. Troche krzywe koła, zkrzywione ośki, ale to nie jest nic poważnego. Cały pomalowany w dwu kolorwy zielono-brązowy kamuflaż, chyba z końca 43 roku. Sam nie wiem. Muszę jeszcze nanieść camo na kołka które są tylko zielone, ale mi się nie chce.

Próczk kółek model w 100% skończony. Ofkors bez załogi, to go psuje.
Mam jeszcze super pancernik, ten nowoczesny, New Jersy. Chyba tak się piszę nazwe, raczej cały skończony, jedna wieżyczka nie chce trzymać się pokłądu i ciągle wypaada. Nie pomalowany, ale ładny.
Wszystkie plastiki mają gdzieś z roczek, może dwa. Wszystkie w skali 1:35. Prócz okrętu.
Niestety nie mam dostępu do foto mastera

, ale jak będę miał to zrobie fotki...
Ahh te wspomnienia.
