ArmA 2
Combat Operations Specialists Attachment
After Action Report - Odcinek 7
"Scythe-North-West"
Uczestnicy:
C.O.S.A. Alpha 1:
COSA Squad Leader - Tenk
COSA Team Leader - SaS TrooP
COSA Machinegunner - PACO
COSA Automatic Rifleman - Freezen360
COSA RTO - PrzemoC
COSA Medic - KubX
COSA Grenadier - GibsoN
COSA Rifleman/Grenadier - John/Python
Server: SaS TrooP
Data: 20101022
Żołnierz Nowej Armii Takistańskiej leniwie podniósł oczy znad gazety. Było samo południe, temperatura na zewnątrz wynosiła 33 stopnie Celsjusza. W pełnym wyposażeniu, z G3 opartym o krzesło, nawet siedząc w budce strażniczej pływało się we własnych wypocinach. Strażnik lubił czystość i bardzo dbał zarówno o siebie jak i o swój mundur, ale mina mu zrzedła. O to jechały bowiem w jego stronę dwa LandRovery - jeden uzbrojony, z karabinem PKT na stanowisku pasażera obok kierowcy i z masywnym granatnikiem AGS-17. Obsadzony był przez żołnierzy C.O.S.A., którzy właśnie przyjechali z bazy w Rasman. Drugi LandRover prowadzony był przez amerykańskiego żołnierza w ACU i nie posiadał żadnego uzbrojenia. Strażnik niestety nie widział co było na pace.
Oba pojazdy zatrzymały się przed szlabanem. Kierowca pierwszego wozu bez słowa pokazał dokumenty i powiedział coś po arabsku. Takistańczyk z grymasem spojrzał na dokumenty, bowiem czuł jak tumany kurzu przyklejają się do jego spoconej skóry. Krótka wymiana zdań (łamaną angielszczyzną, bowiem kierowca nic po arabsku poza powitaniem rzec nie potrafił) ostatecznie otworzyła szlaban i oba LandRovery wtoczyły się do Wysuniętej Bazy Operacyjnej Scythe.
Pojazdy zostały upchnięte do wąskiej strefy garażowej. Przeznaczona na 3 pojazdy, mieściła teraz aż pięć, ponieważ standardowe wyposażenie FOBu Scythe to 2 LandRovery uzbrojone oraz jeden nieuzbrojony. Gdy goście opuścili swe środki transportu zaprowadzono ich do bunkra dowodzenia, który znajdował się w górnej lewej części bazy. Tam czekała już grupa operatorów C.O.S.A. o pseudonimach: Tenk, SaS TrooP, PACO, Freezen, PrzemoC, KubX, Gibson oraz John/Python, z których część miała wyraźne parcie na szkło, albowiem Harris Press był jednym ze słynniejszych korespondentów wojennych stacji AAN News. Siły C.O.S.A. miały być finalnie poznane całemu światu jako pełna jednostka bojowa, bowiem przerzut sił na Takistan ostatecznie się zakończy.
Kamerzysta Pressa rozstawił kamerę i był gotów do nagrywania.
- Witam serdecznie, mówi Harris Press prosto z Wysuniętej Bazy Operacyjnej sił NATO o pseudonimie Scythe, od organizacji tutaj stacjonującej - Combat Operations Specialists Attachment, czyli C.O.S.A. Nawiązanie wydaje się być odległe, jednak operatorzy tejże grupy pochodzą przede wszystkim z polski, gdzie słowo "kosa" znaczy właśnie "scythe". Ci dzielni żołnierze przejęli FOBa Scythe na własność zaledwie dla tygodnie temu, ale już wyprowadzili pierwszą głęboką operację patrolową na obszarze Central Takistan-North-West, w okolicy wiosek Nagara i Nur, w tej pierwszej zresztą utrzymują garnizon. Już za chwilę poznamy przebieg tej operacji, ponieważ porozmawiamy - mamy nadzieję! - zarówno z liderem całej operacji jak i jego podwładnymi.
O to i on! Żołnierzu, możesz się nam przedstawić?
- Tenk, panie Press. Lider patrolu Central Takistan-North-West, czyli CTNW. Jakieś pytania w kierunku mojej osoby?
- Tak, panie... Tenk. Pana stopień, jeśli można?
- Nie.
- Ah tak, rozumiem. Czy byłby pan w stanie poświęcić mi pięć minut?
- Oczywiście. Opinia publiczna z pewnością chce dowiedzieć się co nieco o naszej działalności!
Harris Press: Żołnierz COSA, "tenk", jak rozumiem? Jestem HArris Press z AAN News i chciałbym poprosić pana jako dowódcę wczorajszej operacji o udzielenie krótkiego wywiadu. Poswięci mi pan chwilkę?
Tenk: nie tenk, rozmawia pan z Tenk'iem
Harris Press: Bardzo przepraszam, słyszałem jednak, że jest pewna rozbieżność w zapisie pana pseudonimu. Więc Tenk, czy mógłbyś opisać przebieg wczorajszego patrolu Central Takistan-North-West?
Tenk: Nie ma czego opisywać, zwykły rutynowy patrol. Dzień jak co dzień
Harris Press: Pewnych akcji jednak nie da się ukryć. Rozmawiałem z pana przełożonym w bazie w Rasman. Zezwolił on mi rzucić okiem na przebieg działań. Podobno patrol rozwinął się w bitwę na ogromną skalę?
Tenk: Tak to prawda, ale trudno to nazwać bitwą, to raczej była rzeź. Uzbrojeni bojownicy byli tak zaskoczeni naszym atakiem, że zanim zdążyli zlokalizować nasze pozycje to połowa z nich była już martwa lub była w trakcie odwrotu.
Harris Press: Dlaczego zdecydował się pan działać sam, niemal bez wsparcia zarówno sił Nowej Takistańskiej Armii jak i wsparcia innych żołnierzy COSA?
Tenk: Nie było czasu na wzywanie posiłków i oczekiwanie ich przybycia. Trzeba było natychmiast działać. Miałem do dyspozycji ogromną siłę ognia i doskonałych kompanów broni, musiało się udać.
Harris Press: Rozumiem. Czy może pan określić ewentualne zniszczenia, straty materialne i osobowe zadane siłom takibów w czasie tej operacji?
Tenk: Ciał było tyle, że w ferworze walki nie było czasu na liczenie. Ale niewątpliwie wróg poniósł znaczne straty osobowe. Podczas operacji oddział szturmowy pod dowództwem SaS TrooP'a odnalazł i zniszczył składowisko broni i amunicji.
Harris Press: A jaki jest fenomen braku strat osobowych po stronie COSA mimo wyraźnej przewagi liczebnej przeciwnika?
Tenk: Przede wszystkim ostrożność, racjonalne myślenia i doskonałe wyszkolenie podkomendnych.
Harris Press: Rozumiem. A jak wygląda życie w FOBie Scythe i współpraca z rządem Takistańskim?
Tenk: Nie jest łatwo, jak to na wojnie. Kurz, ciasnota, ciągła presja wywołana możliwymi atakami bojowników. Czas mija naprawdę w ślimaczym tempie. Ale dajemy rade, nie mamy innego wyjścia. Co do współpracy z rządem Takistańskim, wolałbym nie wypowiadać się w tej kwesti jeśli można.
Harris Press: Oczywiście. A jak wygląda bariera językowa i kulturowa w bazie?
Tenk: Nasi chłopaki po jednej stronie, reszta bandy po drugiej. Nikt z naszych im nie ufa, pilnujemy swoich gratów i nie wchodzimy sobie w drogę.
Harris Press: Rozumiem. Dziękuję bardzo za udzielenie wywiadu. Życzę także dalszych sukcesów sił COSA na przyszłość!
Tenk: Oby tak. Dziękuje.
Gdy tenk wrócił do swoich obowiązków zarządzono 5 minut przerwy. Press, wciąż z mikrofonem w ręku, który wydawał się być do niego przyklejony, wyszedł z bunkra i przeciągając się rozejrzał dookoła. Gdy zauważył zgarbionego żołnierza przechodzącego nieopodal, natychmiast do niego podbiegł. Przypuszczenia dziennikarza okazały się zgodne z prawdą - był to GibsoN, jeden z członków patrolu. Musiał najwyraźniej opuścić bunkier w trakcie wywiadu z jego dowódcą.
- Przepraszam! - zawołał Amerykanin i podbiegł do komandosa.
- Nazywam się Harris Press, AAN News. Czy chcielibyście, żołnierzu, udzielić krótkiego wywiadu dotyczącego patrolu Taki...
- Nie. - beznamiętnie przerwał mu GibsoN i udał się do swojej kwatery.
- Ah tak, rozumiem - wymamrotał Press. - W każdym razie dziękuję! - zawołał i przeklinając pod nosem wrócił do bunkra.
Gdy tylko wszedł do środka zobaczył przed sobą kolejnego żołnierza. Uśmiechnął się i zaczął:
Harris Press: Żołnierzu, czy chcielibyście udzielić wywiadu dotyczącego patrolu Central Takistan-North-West?
KubX: Jeśli to konieczne, to oczywiście.
Harris Press: Bardzo dziękuję. Żołnierzu, mógłbyś się przedstawić i opisać swoją funkcję w oddziale?
KubX: Byłem jednym z 4 członków grupy wsparcia, moją rolą była opieka na życiem i zdrowiem reszty oddziału. Przede wszystkim kryłem tyły, gdy reszta oddziału walczyła. Myślę, że dzięki temu ja i moi kompani odnieśliśmy duży sukces, gdyż nie raz zostaliśmy zaatakowani od flanki czy tyłu. Byłem ważnym elementem i czuję, że wywiązałem się ze swojego zadania.
Harris Press: Jest to więc dowód na to, że zabezpieczenie tyłów to odpowiedzialna funkcja. Czy grupa operowała sama na terenie wroga, że groziło jej okrążenie i atak od tyłu?
KubX: Byliśmy gotowi na taką ewentualność. Znaliśmy miejscowe siły powstańcze - nieraz już z nimi się ścieraliśmy. Byliśmy niemal pewni, że spróbują nas oflankować. Mimo tego i tak nas zaskakiwali, ale obyło się bez żadnych strat.
Harris Press: Co może nam pan powiedzieć o wyposażeniu, sile i woli walki Takibów? Jeśli mogę naturalnie spytać. Na zachodzie istnieją różne wersje, od bojowników o wolność aż do dzikich psychopatów obdzierających ze skóry złapanych więźniów. Jakie czynniki przeświadczył o nie ponoszeniu strat przez siły C.O.S.A.?
KubX: Przede wszystkim opanowanie i wyszkolenie. Takibowie nie mają pomysłu na walkę. Spora grupa zajmuje nas walką frontalną podczas gdy mniejsze oddziały próbują nas okrążać.Do tego zdążyliśmy się przyzwyczaić. Mieliśmy przewagę psychologiczną i technologiczną. Takibowie walczą starą zdobyczną bronią, która często odmawia posłuszeństwa. Jednak mimo wszystko - nie należy ich nigdy lekceważyć.
Harris Press: Jak rzekł Sun Tsu, zasada pierwsza jego Sztuki Wojny, "Nigdy nie lekceważ przeciwnika"?
KubX: Dokładnie to miałem na myśli. Lekceważąc przeciwnika, którego znamy usypiamy swoją czujność - może to przewidzieć i zaskoczyć nas z łatwością.
Harris Press: A co na wasze działania ludność cywilna. Co by się stało ,gdyby takibem był jeden z ojców w np. Nagarze, którą kontrolujecie?
KubX: Staramy się im zapewnić spokój i bezpieczeństwo. Niestety wojna nie oszczędza nikogo i nie daje upustu kobietom, dzieciom, starszym. Tutaj przetrwa tylko najsilniejszy i ten, kto będzie umiał wybrać mniejsze zło.
Harris Press: A ty KubX, jako lekarz z zawodu cywilnego, jesteś postrzegany lepiej? Czy asystowałeś w np. porodzie czy leczeniu lokalnej ludności. Czy twoja obecnosć przyczynia się do zmniejszenia liczby "szamanów" i negatywnych skutków ich działań?
KubX: Ludzie traktują mnie jako obcego. Gdy próbuję im pomóc to patrzą na mnie jak na mordercę. Po częsci mają rację - jednak im się nie dziwię. Sami nie wiedzą co jest dobre a co złe. Na tle wydarzeń, których są świadkami trudno odróżnić im co lepsze a co gorsze. Mimo tych przeciwności staram się jak najbardziej służyć swoimi umiejętnościami - odebrałem kilka porodów, pomogłem wielu ludziom, wielu ludzi także odprowadziłem na tamten świat. Nie można ich winić za nieufność. Byłoby to za duże wypaczenie.
Harris Press: Rozumiem i dziękuję za udzielenie wywiadu.
- KubX filozof, hehe! - usłyszał za sobą sanitariusz.
- Każdy ma własny pogląd. - odparł KubX i uśmiechnął się do PrzemoCa. - A jaki jest twój?
- Zaraz zobaczysz, hehe - ponownie zaśmiał się radiooperator.
Rozmowę natychmiast wyłapał wiecznie czujny Harris Press i natychmiast zwrócił się do PrzemoCa:
Harris Press: Żołnierzu, czy chcielibyście udzielić wywiadu dotyczącego patrolu Central Takistan-North-West?
PrzemoC: Pod warunkiem, ze nie zajmie to więcej niż 10 min, reporterze.
Harris Press: Naturalnie, rozumiem, że ma pan inne zajęcia.
PrzemoC: Jesteśmy na służbie, a to jest strefa czerwona.
Harris Press: Żołnierzu, czy możesz się przestawić i opisać swoją funkcję na patrolu?
PrzemoC: Koledzy wołają na mnie "PrzemoC", co ma pewne uzasadnienie... Właściwie to albo obsługuje radio, albo czyszczę pomieszczenia ze snajperką.
Harris Press: Rozumiem. Jakieś szczególne upodobania, strzelectwo sportowe?
PrzemoC: Bingo! Kocham mój H&K 417 ACOG'iem. Snajperką tez nie pogardzę. ale przy tutejszym wietrze jest raczej mało użyteczna. I ludzie mówią, że mam farta... Więc zwykle robię tu za mięso armatnie.
Harris Press: Czy może pan powiedzieć coś więcej na temat służby w FOB Scythe i samych patroli. Jakie są relacje żołnierze-ludność cywilna i takibowie-ludność cywilna?
PrzemoC: Żołnierze Nowej Armii Takistańskiej są w dobrych stosunkach z cywilami - wielu z nich ma tu swoje rodziny. Służba jest dla nich w pewnym sensie konieczna - mogą w ten sposób chronić bliskich przed reżimem i bojówkami Takibów.
Oddziały 2-3 razy dziennie napotykają wysunięte patrole wroga nawet w bezpośredniej odległości od FOB'u Scythe. Wczoraj dranie podeszli na 500m. Narobili nam niezłego zamieszania, ale obyło się bez strat po naszej stronie.
Harris Press: A więc siły COSA mimo, można rzec, butności wroga absolutnie kontrolują sytuację? A jak sprawa wygląda w górach gdzie przeprowadzony był patrol? Czy coś się zmieniło po tej operacji?
PrzemoC: Czy się zmieniło? No ba! Patol przerodził się w śmiały rajd na wrogie tyły. Sami chłopcy z 3 plutony załatwili bez strat jakichś 70 takibów i skład broni, patrole przy drogach posłały do piachu ze 30. Wszystko kosztem lekkich uszkodzeń w pewnym BRDM'ie... W każdym razie, takibów od rana nie widać, co jest ewenementem biorąc pod uwagę co wyrabiali przez ostatnie dni...
Harris Press: A więc w Wysuniętej Bazie Operacyjnej "Scythe" panują zdecydowanie optymistyczne spojrzenia na wykonywaną przez żołnierzy misję?
PrzemoC: Rzekłbym raczej, że mieszane. O ile dowódca FOB'u jest wściekły przez brawurę i zuchwałość żołnierzy, głównodowodzący jest w niebo wzięty .Ponoć osobiście chce ich odznaczyć. W każdym razie - morale wzrosło.
Harris Press: Doskonale, rozumiem. W takim razie ostatnie pytanie: Jak wygląda współpraca w FOBie z siłami rządowymi? Kwestia bariery językowej, ewentualnych więźniów...
PrzemoC: Więźniami zajmują się bezpośrednio rządowi - mało kto z nas zna arabski. To oni chwytają tych frajerów, choć zwykle to tylko biedacy który im w jakiś sposób podpadli - takich odsyłamy z kwitkiem. Z angielskim większość rządowych styka się tak często jak z wodą i mydłem - rzadko. Ale oni i tak tylko siedzą w FOB'ie...
Harris Press: A więc chwilowo stan NTA prezentuje się miernie?
PrzemoC: Jeśli mowa o potencjał lingwistyczny, jestem w stanie się zgodzić. Ale to cwaniaki. Wielu z nich to byli partyzanci i żołnierze. Wszyscy to wiedzą, ale nikt o tym nie mówi. W każdym razie - szanujemy się na wzajem. Raz było nieprzyjemnie - jeden z naszych pomachał do nich lewą ręką. Ponoć wczoraj wypadł z jadącego LandRovera i rozbił sobie ten durny łeb...
Harris Press: Rozumiem, jednak zmierzam bardziej ku zdolnością bojowym, morale. Jak wiemy na przykład ANA często ucieka na sam widok wroga.
PrzemoC: Zwykle unikają kontaktu przez rozkazy. Dowódca FOBU' to, mówiąc między nami, chojrak. Zgrywa twardziela, ale boi się strat. Rządowi zwykle wracają, meldują o obecności wrogą, zbierają kolegów i wracają na miejsce kontaktu. Wczoraj jednak paru z nich wykazało się inicjatywą i załatwili całkiem pokaźną liczbę złych kolesi.
Harris Press: Hah, czyli jednak nie jest tak źle. Naturalnie Wytnie się fragment o dowódcy FOBu, nie chcę panu robić problemów. Życzę więc powodzenia na przyszłość i dziękuję za udzielenie wywiadu PrzemoC!
PrzemoC: Cała pierdolona przyjemność po mojej ***** stronie!
- Dobre, to było naprawdę dobre! - powiedział Press, wyszczerzył zęby i klepnął PrzemoCa w ramię. - Takich kolesi jak ty potrzebujemy tu w Takistanie!
Radiooperator nic nie powiedział, jedynie uśmiechnął się od ucha do ucha i także klepnął dziennikarza w ramię, na wskutek czego ten prawie nie upadł na ziemię. Wychodząc PrzemoC zobaczył jedynie KubXa, którego dłoń spoczywała na jego twarzy.
- Dobra, czy ktoś jeszcze jest chętny? - zawołał Harris Press i odczekał dwie sekundy, po czym wskazał palcem na jednego z obecnych w bunkrze. - może ty?
- Ja, yyyy... - odparł wyraźnie zdezorientowany komandos.
- Choć, będzie fajnie! C'mon! To tylko telewizja, nie musisz się wstydzić. - zachęcił dziennikarz i chwytem delikatnym, acz nie znoszącym sprzeciwu wypchnął żołnierza przed kamerę, na co ten wymamrotał: "Czuję fejla...".
Harris Press: Witam żołnierzu, czy byłbyś chętny udzielić krótkiego wywiadu dotyczącego patrolu Central Takistan-North-West?
F360: Tak.
Harris Press: Czy możesz nam się przestawić żołnierzu i określić swoją funkcję na wczorajszym patrolu?
F360: Witam, nazywam się Freezen i pełnię rolę strzelca karabinu maszynowego.
Harris Press: Jakie są twoje ogólne odczucia dotyczące wczorajszego patrolu?
F360: Dobre, nasza drużyna bardzo dobrze się spisała, nawet podczas silnego ostrzału zachowaliśmy zimną krew i wykonaliśmy nasze zadanie.
Harris Press: Co według ciebie pozwoliło patrolowi przeżyć i wykonać zadanie?
F360: Głównie nasze wyszkolenie oraz sprzęt.
Harris Press: A dowodzenie w czasie patrolu?
F360: Nasz dowódca po raz kolejny pokazał że został stworzony do tej roli, nie popełnił żadnego błędu.
Harris Press: Freezen, jaki jest twój stosunek do przeciwnika?
F360: Mimo iż są to terroryści to szanuje ich. Zlekceważenie wroga to największy błąd jaki może popełnić żołnierz.
Harris Press: Czy możesz nam opisać osiągnięcia ostatniego patrolu?
F360: Według mnie bardzo dobrze wyszła nam współpraca miedzy dwoma fire-team'ami.
Harris Press: A współpraca z Nową Takistańską Armią?
F360: Spisali się bardzo dobrze.
Harris Press: Co sądzisz o różnicach kulturowych i językowych dzielących was i takistańczyków?
F360: Udaje nam się nawzajem dogadać, mimo iż różnice miedzy kulturami są duże, udaje nam się współpracować bez żadnych problemów.
Harris Press: A ludność cywilna i jej pogląd na sprawę?
F360: Staramy się utrzymać dobre kontakty z cywilami, Ludzie cieszą się że inne kraje pomagają im przetrwać te trudne lata wojny.
Harris Press: A kwestia ich zaufania do was?
F360: Nie wszyscy ludzie nam ufają. Takie osoby nie są zbyt rozmowne i nie są skłonni pomagać nam w walce z terroryzmem jednak nasza w tym rola aby zapewnić im bezpieczeństwo oraz zdobyć ich serca.
Harris Press: Rozumiem Freezen i dziękuję za wywiad. Powodzenia!
F360: Ja również dziękuje!
Gdy tylko wywiad dobiegł końca Freezen uciekł sprzed kamery i schronił się w najmniej widocznym punkcie bunkra.
- Spokojnie kolego, wcale nie było fejla! - rzekł Press. - Nie każdy lubi wystąpienia publiczne, ty raczej nie, ale wcale nie było źle. - uśmiechnął się.
Rozejrzał się po bunkrze.
- Jeszcze jacyś chętni? - spytał.
Gdy przez chwilę nikt nie odpowiadał, zwrócił się w stronę żołnierza stojącego w pobliżu.
- Może ty byś spróbował?
- Dlaczego nie? - odparł komandos i stanął przed kamerą.
Harris Press: Witam żołnierzu, czy zgodziłbyś się udzielić krótkiego wywiadu?
PACO: Jasne!
Harris Press: Czy możesz nam się przedstawić i określić swoją funkcję w wczorajszym patrolu?
PACO: Byłem operatorem karabinu maszynowego w grupie wsparcia.
Harris Press: Czy mógłbyś nam coś powiedzieć o wczorajszym patrolu Central Takistan-North-West?
PACO: Wyruszyliśmy po południu, nie było ciężko, aczkolwiek napotkaliśmy sporo nieprzyjaciół.
Harris Press: Co twoim zdaniem przeważyło o waszym sukcesie?
PACO: Klarowne decyzje podejmowane przez naszych dowódców i zgranie całej ekipy.
Harris Press: Co sądzisz o swoich przeciwnikach? Czy Takibowie potrafią walczyć, czy mają jakieś szanse na obalenie rządu w Zagrabadzie?
PACO: Mają silne nastawienie bojowe, bardzo szybko się uczą technik używanych podczas walki ogniowej, to czy mają szanse obalić rząd Zargabadu pozostawię bez komentarza.
Harris Press: A co możesz nam powiedzieć o swoich takistańskich sojusznikach?
PACO: To są ludzie, którym zależy na pokoju w kraju, jak by mogli to by nie dotknęli żadnej broni, są szkoleni przez dobrych specjalistów z tego co wiem, ale i tak daleko im do takich umiejętności jakimi dysponuje nasza frakcja.
Harris Press: A bariery językowe i kulturowe? Jak sobie z nimi radzicie, jak je przełamujecie?
PACO: Wypowiem się tylko za siebie, jestem tolerancyjny i szanuję ich kulturę, co do barier językowych, to znikają po dwóch godzinach wspólnej degustacji fajki wodnej.
Harris Press: Interesujące. W bazie można więc pić i zażywać narkotyki?
PACO: W bazie jest zabronione, i wszyscy tego przestrzegają, natomiast my jesteśmy na etacie, mamy godziny wolne od pracy i odwiedzamy mieszkańców poza bazą, aby poznać ich zdanie na temat konfliktu i naszego bytowania w tym kraju.
Harris Press: Więc stosunki z ludnością cywilną są pozytywne? Skoro mieszkańcy zapraszają was do swoich domów, to kontakt utrzymany jest na wysokim poziomie? Ufają wam?
PACO: Nie wszyscy są do nas przyjacielsko nastawieni, szanujemy ich zdanie, niektórzy się boją odwetu ze strony bojowników za utrzymywanie z nami kontaktów, stąd ich wrogość wobec nas, co do ufności, czy pan zaufa obcemu człowiekowi znając tylko jego imię i nazwisko?
Harris Press: Z pewnością miałbym obiekcje. Bardzo dziękuję za wywiad Paco i życzę powodzenia w przywracaniu porządku na Takistanie!
PACO: Bywaj!
Po zakończonym wywiadzie PACO takżę opuścił bunkier i wrócił do swoich zadań.
- Zdaje się, że zostałeś jeszcze ty, żołnierzu. - Press zwrócił się do komandosa z założonymi rękami przy wejściu.
- Zgadza się. - odparł żołnierz.
- Jak mniemam to ty jesteś SaS TrooP, lider fireteam'u szturmowego na patrolu?
- Zgadza się. - powtórzył SaS.
- To może staniesz przed kamerą.
- Co prawda nie mam dziś dnia, ale niech będzie. - machnął ręką i stanął przed pomocnikiem dziennikarza i jego urządzeniem rejestrującym.
Harris Press: Witaj żołnierzu, czy zgodziłbyś się udzielić nam krótkiego wywiadu?
SaS TrooP: Dobrze, ale jednak tylko krótkiego.
Harris Press: W takim razie cy mógłbyś się przedstawić i określić swoją funkcję na patrolu Central Takistan-North-West?
SaS TrooP: Mówią na mnie SaS TrooP już od bardzo dawna, jestem zwykle liderem jakiegoś fireteam'u albo niszczę wszystko co ma koła, najlepiej owinięte gąsienicami.
Harris Press: Rozumiem. Co możesz nam rzec na temat wczorajszego patrolu.
SaS TrooP: Gadał Pan z PrzemoCem i Frizem? Bo my zwykle sprowadzamy przy pomocy pecha na nasz zespół nieszczęście, a kurewski fuks PrzemoCa na ratuje. To miał być rutynowy patrol. Faktu zlecenia się na nas połowy lokalnej populacji się nie spodziewaliśmy.
Harris Press: Jaka jest tajemnica faktu, że wyszliście z tego bez szwanku.
SaS TrooP: Brak koordynacji u przeciwnika mimo całkiem dobrej mobilności oraz doktryna wyższości sił ognia, jaką zastosowaliśmy.
Harris Press: Czym ona się objawia?
SaS TrooP: Oj, długo by tłumaczyć, a wywiad ma być krótki.
Harris Press: Rozumiem. Jak pan postrzega siłę i działania Nowej Takistańskiej Armii?
SaS TrooP: Podobnie jak moi poprzednicy. Jestem w stosunku do nich raczej na TAK, do czasu aż nie zwieją w czasie bitwy i przez to nie wpadniemy w jakieś gówno. Wtedy zrobi się w FOBie nieciekawie.
Harris Press: A jak wygląda kwestia różnic językowych i kulturowych?
SaS TrooP: Bywało gorzej. Generalnie do świata islamu mam bardzo negatywne podejście, jednak chwilowy stan mi nie przeszkadza. Ciężko jest się dogadać, ale zwykle w każdym squadzie jest jakiś takistaniec który chociaż na poziomie podstawowym porozumiewa się po angielsku. Do tego ja interesuję się lingwistyką prywatnie i coraz lepiej chwytam arabski.
Harris Press: Rozumiem. Jak postrzega was ludność cywilna.
SaS TrooP: To pytanie jest dość problematyczne. Ludność generalnie raczej nie jest nam wroga, ale obawia się represji ze strony bojowników. Wyraźnie nie ufają stanowi NTA. I do czasu aż nie udowodnimy im, że jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczeństwo w regionie taka wrogość pozostanie.
Harris Press: Możecie określić kiedy to nastąpi?
SaS TrooP: Wtedy, gdy wszyscy bojownicy zginą. A żeby to osiągnąć nie będziemy się wahać także przed walką we wioskach i maistach.
Harris Press: Hmm, rozumiem. Dziękuję ci bardzo za udzielenie wywiadu.
SaS TrooP: Proszę.
Gdy SaS TrooP odsunął się sprzed obiektywu, jego miejsce w centrum zajął dziennikarz.
- Jak państwo widzą. - zaczął. - Siły COSA wiedzą po co stacjonują na Takistanie i jaki jest ich cel. Ci chłopcy nie zawahają się użyć siły by ustanowić porządek, jednak zgodnie twierdzą, że siła nie zostanie zastosowana przeciwko cywilom. Kamera ANN News zostanie w FOBie Scythe i na północnym Takistanie jeszcze przez pewien czas. Będziemy na bieżąco relacjonować działania sił COSA a także innych sprzymierzeńców. Zostańcie więc z nami i obserwujcie przywracanie porządku.
Harris Press, AAN News, FOB Scythe, Centralny Takistan.
Central Takistan-North-West: Misja wykonana pomyślnie
Straty własne: Brak potwierdzonych strat, jeden BRDM-2 w barwach Nowej Takistańskiej Armii lekko uszkodzony.
Straty przeciwnika: Potwierdzone eliminacje około 65 bojowników, wyeliminowano jeden stacjonarny DsHKM. Zabezpieczono a następnie zniszczono jedno nielegalne składowisko broni.
Siły wroga na mapie: Około 40-220 przeciwników, lekkie pojazdy jak LandRovery, statyczne działka ZSU-23 i karabiny DsHKM.
Wysunięta Baza Operacyjna Scythe:
Starsze AARy można przeczytać na naszej stronie internetowej:
http://www.cosapl.webd.pl/cosa/