Heh, moze temat odnosi sie do dobrych filmow, ale czyms takim nie mozna nazwac Piratow z Karaibow. Jak dla mnie kicz totalny i nudny do potęgi... Fabula zupelnie im nie wyszla, a watek milosny pod koniec przypomina kiepski love story... Innymi slowy Orlando Bloom podczas wymiany ognia z armat prosi ta pania kapitan o reke i wymachujac szablami odmawiaja przysięge malżenska

Sala zareagowala chwyceniem sie za glowy

4 osoby widzialem, ze wyszly i nie wrocily... Generalnie to zasmialem sie 2 razy: raz, kiedy Depp wpatruje sie w perłe, dzwiganą przez stado kamiennych (?!) krabów, drugi raz przez wystrzelenie małpy z kula armatnią.
Caly film ratuje rola Johnnego Deppa i imponujące wymiany ognia, wybuchy i bitwy statków. Jakby tego zabrakło, to naprawde sala by byla pusta pod koniec filmu. Również pierwszy raz muzyka Hansa Zimmera mnie nie porwala... Moze przez mieszane uczucia co do scen
Podsumowujac, film jest conajmniej, mowiac grzecznie i z szacunkiem dla producenta Jerry Bruckheimer (Deja vu, Black Hawk Down) - rozczarowujący i jedynie do kin powinni się udac fani serii.
P.S. Pojechałem, ale takie mam odczucia.