Combat Operations Specialists Attachment

Dział graczy cooperative: Combat Operations Specialists Attachment
http://www.cosaofficial.pl

Moderator: Inkwizytor

Tenk
Posty: 243
Rejestracja: 25 grudnia 2008, 20:58
ID Steam:
ID gracza: 4

Re: Combat Operations Specialists Attachment

Post autor: Tenk »

Głos Harfiarzy, 20111202, Takistan

Warning Order

"(...) dla tego w jednym dniu nadejdą jej plagi:
śmierć i smutek, i głód;
i będzie w ogniu spalona,
bo mocny jest Pan Bóg, który ją osądził."
Apokalipsa, 18,8

Czas: 7 Maja 2002 rok, 18:05
Pogoda: Słonecznie

Jatagan zaczął czuć się swobodnie na swoim terenie. komuniści bali się zapuszczać w okolice Nur i w góry. Mieli z resztą większe zmartwienia linia frontu przesuwała się coraz bardziej na północ...
Mieszkańcy twierdzili, że transporty przybywały nawet co dwa dni. Tymczasem, ani przez Nur, ani w okolicy nie widziano nawet jednego podejrzanego pojazdu ani osobnika. Dopiero wczoraj potwierdziły się przypuszczenia dowódcy. Jeden z tutejszych odwiedzał brata w Szamali.
Widział tam uzbrojonych Taków, którzy wyraźnie na coś czekali. Od rodziny dowiedział się, że chodzi o transport. Nie wiadomo jednak, jaki...
Wszystko było jasne. Zamiast ryzykować wpadkę kilku mniejszych grup szmuglerów, wróg postanowił przerzucić siły raz, a dobrze. Tak się przynajmniej wydawało. Stu procentowej pewności nikt nie miał.
Plan został zaakceptowany przez dowództwo. Jatagan już zapoznał się z odprawą.

Obrazek

Siły wroga na tym terenie nie są wielkie. W samym szamali można spodziewać się słabo uzbrojonych bojówek. Nie wykluczone, że teren będzie patrolowany przez siły odwodowe, jednak nie należy się spodziewać dużej liczebności sił wroga.

Pewne siły regularne widziano w Bastam i Nagara, tym miast należy unikać. Możliwe, że poważniejsze jednostki czekają na rozkazy na lotnisku Rassman. Przypuszczamy jednak, że wróg nie będzie w stanie wezwać wsparcia, jeżeli nie dysponuje radiostacją. Pozwala to na bezkarne nękanie bojówek komunistów.

Sekcja komandosów zaczyna już na pozycjach z przydzielonym wcześniej ekwipunkiem. Mają oni obserwować drogę na północ od Szamali i powiadomić resztę sił, gdy zobaczą zbliżające się siły wroga.

Pozostali zaczynają w kyszłaku na południe od Szamali. Dowódca powinien przydzielić im pojazd/pojazdy, w których będzie dostępne wyposażenie.

Zadania główne:
-zniszczyć lub przejąć konwój z zaopatrzeniem,
-zabić komunistów w Szamali,
-Wycofać się w obręb miasta Nur,
Zadania dodatkowe:
-Zabezpieczyć wszelkie dokumenty,
-Unikać strat wśród cywili,

AAR - After Action Reviews

Komandosi:
SL Tenk
Komandos PrzemoC
Komandos GROM (K.I.A.)
Komandos Zari

Regularni:
TL Qbas
Grenadier Kofeina
LKM Argorden (K.I.A.)
Medyk Skurcz

Regularni:
TL Szlamek
KM Freezen
AT Matrix
Medyk KubX

Milicja:
TL Elas
Strzelec Cerativ
Strzelec Mirek
Strzelec Barakuda (K.I.A.)


Tego dnia zadanie otrzymaliśmy wyjątkowo niespodziewanie. W obozie panował spokój, wszyscy odpoczywali po poprzednich walkach, nikt nie przypuszczał nawet, że w ciągu 30min będzie musiał być gotowy do kolejnej akcji, a jednak…

O godzinie 17,30, gdy słońce leniwie zachodziło za horyzont, odezwała się radiostacja. Meldunek z HQ nadany wyjątkowo szybko, chaotycznie i mało zrozumiale. Udało się jednak odszyfrować nasze wytyczne dotyczące kolejnej akcji przeciwko wojską rządowym.
Dowódca, Tenk, wydał rozkaz, nastąpiła natychmiastowa i pełna mobilizacja, w ciągu 30 minut, zebrano ludzi, sprawdzono sprzęt i wydzielono zadania. 20minut zajął dojazd z obozu na pozycje wyjściowe, gdzie w skupieniu czekaliśmy na godzinę W.

Misja pod kryptonimem Głos Harfiarzy była wyjątkowa. Od jej wykonania zależały dalsze losy naszej walki o niepodległość Takistanu. Mieliśmy zająć miasto Shapur, wg cywilnych informatorów, zajęte przez milicję nie posiadającej broni ciężkiej. Drugą częścią było przejęcie lub, w ostateczności, zniszczenie konwoju jaki miał wjechać do miasta od północy. Wyjątkowość misji polegała także na tym, że sekcja dowódcza była daleko od pozostałych oddziałów, obserwowała drogę, która prowadziła do miasta i miała za zadanie powiadomić resztę składów o nadjeżdżającym celu.

O godzinie 18,25, pozostałe sekcję przystąpiły do ataku na miasto, zaskoczeni milicjanci zostali szybko zlikwidowani. Wtedy pojawił się problem…

Gdy rozpoczął się atak na Shapur, sekcja komandosów została wykryta przez pięcioosobowy patrol jadących w UAZ’ie. Zostali oni szybko zlikwidowani przez wprawnych zabójców, jednak, jak się później okazało, jeden z nich miał radio dalekiego zasięgu i zdążył powiadomić posiłki o naszej aktywności w tym rejonie. Podczas sprawdzania i chowania w krzakach ciał martwych żołnierzy, nadleciał wrogi śmigłowiec! Ziejący ogniem z karabinów M240 strzelcy pokładowi pokrzyżowali drużynie plany śmiertelnie raniąc jednego z operatorów, był to GROM. Bez chwili wahania komandosi postanowili się ratować i opuścić posterunek obserwacyjny udając się w kierunku miasta, gdzie poleciał również wrogi helikopter.

Jak się okazało, UH1 nie był jedyną jednostką, która została wezwana na pomoc przez skurczybyka z radiem. Do miasta dotarły także posiłki silę drużyny zmotoryzowanej. Odsłonięta na zboczu góry piechota wroga była łatwym celem dla naszych ludzi, którzy zdążyli zająć pozycje na dachach i w budynkach w Shapur. Problem stanowił pojazd, BTR-60, uzbrojony w karabiny 14,7 i 7,62mm i oddalony o 350m od miasta. Postanowili więc obejść go z flanki, po kilku minutach nastąpiła potężna eksplozja, BTR otrzymał trafienie z RPG-18 w prawy bok.

Krótko po tym, drużyna dowodząca dotarła do miasta. Szlamek i Kofeina (dowódcy sekcji) złożyli Tenk’owi szczegółowy raport. W wyniku potyczki zginął jeden człowiek, drugi został poszatkowany przez śmigłowiec nim trafiony z wyrzutni plot. rozbił się w pobliżu miasteczka. Nie było czasu na żałobę, lada moment mógł nadjechać konwój, którego drogi już nikt nie obserwuje i nikt nie poinformuję żołnierzy na tyle wcześnie, aby był czas na reakcje.

Zaczęło się rozstawianie ludzi i zajmowanie pozycji. Drużyna Szlamka zajęła najwyższy punkt w mieście, był to solidny piętrowy budynek, posadowiony na wzniesieniu przez co górował na resztą zabudowy. Drużyna milicji zabezpieczała prawą flankę i miała oko na drogę w mieście. Kofeina rozstawił swoich ludzi w budynkach i na ich dachach w centrum. KMiści mieli doskonałą widoczność z wysokich dachów. Komandosi również zajęli dogodne pozycje wypełniając luki. Saperzy ustawili ładunki wybuchowe 150m przez miasteczkiem. Miały one zacząć akcję i zniszczyć co tylko się da.

I rozpoczęło się nerwowe czekanie. Nikt nie wiedział czego można się spodziewać, mogły to być same ciężarówki wyposażeniem, ale równie dobrze, cały pluton czołgów.

Nerwową ciszę przerwał komunikat od Szlamka, który ze swojej pozycji zauważył motor jadący do miasta. Motor?! Chwilę później okazało się, że był to zwiad, jadący przed konwojem, obaj pasażerowie zostali szybko zlikwidowanie, ukryto ciała i schowano stary motocykl, Jawa.

Minutę później kolejny komunikat od Szlamka informujący o cięższych pojazdach. BTR40 nie uzbrojony, a za nim T-55! Ciśnienie w krwi dowódcy podniosło się drastycznie, „Będzie ciężko, cholera będzie ciężko” zamruczał po czym krzyknął chłopakom, aby się przygotowali, a ci odkrzyknęli kolejnym i tak dalej.

30m przed pierwszymi budynkami, BTR40 gwałtowanie skręcił w lewo, wysiadła z niego piechota, żołnierze na dachach otworzyli ogień, poleciały dwa pociski z RPG18, żaden z nich nie trafił w cel. Czołg widząc co dzieje się przed nim zaczął obracać lufą o szukać celów aż nagle BUM! Niespodziewane trafienie rozerwało go na strzępy. Eksplozja była potężna, ziemia zadrżała i nastała cisza. Czekaliśmy w skupieniu i niepewności, każdy zadawał sobie pytanie „ Kto zniszczył czołg!?”. Po chwili z trawy, 60m od palącego się wraku, podnosi się Matrix z RPG7 na ramieniu, otrzepuje się z kurzu, po czym z uśmiechem na twarzy krzyczy „Trafiłem sku*wiela! Trafiłem!”. Górę nad rozsądkiem wzięły emocje i wszyscy zaczęli krzyczeć, gwizdać i cieszyć się. Na szczęście więcej wroga w okolicy nie było.

Było się z czego cieszyć, jednak misja się jeszcze nie skończyła. Należało sprawdzić ciała zabitych, poszukać cennych dokumentów, zebrać broń i amunicję, która będzie używana w kolejnych zadaniach oraz pochować ciała trzech zabitych kolegów.
Po wykonaniu tych czynności, konwój złożony ze zdobycznego BTR’a40 oraz pojazdów, którymi przyjechali żołnierze ruszył w kierunku obozu. To był dobry dzień!

Autor: Tenk
Tenk
Posty: 243
Rejestracja: 25 grudnia 2008, 20:58
ID Steam:
ID gracza: 4

Re: Combat Operations Specialists Attachment

Post autor: Tenk »

Misja: Cisza przed burzą ( Akta dotyczące wytycznych oraz inne informacje )
Data: 20120224
Miejsce: Północna Panthera
----------------------------

Skład wysłany na akcję:

Drużyna HQ
Dowódca składu Tenk
Sanitariusz Kubx

Drużyna szturmowa ( Kryptonim Alpha )
Dowódca drużyny Qbas W.I.A
Strzelec LKM Adam
Grenadier Zari
Strzelec Elas K.I.A

Drużyna wsparcia ( Kryptonim Bravo )
Dowódca drużyny Max255 K.I.A
Strzelec KM Freezen K.I.A
Strzelec Ppanc Kofeina
Grenadier Argorden

Drużyna snajperów ( Kryptonim Sierra )
Snajper PrzemoC W.I.A
Obserwator Skurcz W.I.A

Piloci ( Kryptonimy Hotel oraz Yankee )

Pilot Matrix M.I.A
Pilot GROM
Sanitariusz Szlamek
-----------------------------------------

Raport ten piszę na oddziale medycznym, nadal nie mam czucia w nogach, ale lekarze mówią że nie jest to trwałe uszkodzenie, muszę przejść kilkumiesięczną rehabilitację. Sprawozdanie chcę spisać jak najszybciej, podzieliłem je również na etapy. Sporządzone przez Por.Qbasa


1. Etap pierwszy.

Operacja zaczęła się o godzinie 11:00. Nasza drużyna stacjonowała na lotniskowcu na północ od wyspy. Razem z nami byli tu również piloci, drużyna Sierra oraz sanitariusz. HQ oraz Bravo stacjonowały w mieście Kranjska Gora gdzie użyczyło im schronienia ugrupowanie "Białe Pantery". Były to jednostki, które przeżyły z ostatniej nieudanej misji, w której śmierć poniosło wielu operatorów COSA. Zadaniem Alpha oraz Sierra było przeniesienie się na teren operacji wraz z pilotem Yankee1-1 GROM'em, który miał zostawić nas w punkcie LZ, koordynaty 025036, poczekać na dowóz pojazdu opancerzonego Mowag Piranha, a następnie sekcje rozdzieliły się, Sierra wyszła na wzgórze na południowy zachód od miasteczka Tarvisio, podczas gdy my mieliśmy w posiadaniu owego pojazdu sprawdzić wioskę i czekać na resztę oddziału.

2. Etap drugi.

Podczas sprawdzania miasteczka otrzymaliśmy raport od sekcji Sierra, że do miasteczka zbliża się ciężarówka wojskowa, jak się później okazało był to jeden z pojazdów z konwoju, który mieliśmy śledzić lub zniszczyć. Nie było czasu na więcej informacji, schowałem pojazd, rozdzieliłem swoich ludzi po obu stronach drogi i czekaliśmy schowani na wóz przeciwnika. Ciężko jest stwierdzić czy wróg postanowił zrobić postój przed wioską czy też mieli problemy komunikacyjne z drugim pojazdem z konwoju, w każdym bądź razie po pięciu minutach HQ wydało rozkaz zlikwidowania zagrożenia i przepytania kierowcy w celu zdobycia informacji na temat położenia obozu nieprzyjaciela.
Na sygnał Alpha oraz Sierra otworzyła ogień do pojazdu, zabiliśmy około 8 kontaktów. Od razu wydałem rozkaz sprawdzenia ciężarówki oraz przeszukania ciał, niestety kierowca został zabity. Na szczęście znaleźliśmy w pojeździe rozkazy oraz wytyczne obozu w mięscie Bovec na południe od miasta Tarvisio, przekazaliśmy te informacje HQ i czekaliśmy na przegrupowanie.

3. Etap trzeci.

Po przegrupowaniu dowiedziałem się że drugi pojazd opancerzony typu Mowag Piranha zmierza w naszą stronę z sanitariuszem na pokładzie z sekcji Yankee. Pilot Yankee 1-2 został na lotniskowcu natomiast nikt nie miał komunikacji z pilotem Hotel. Nikt nie wie co się z nim stało, to stanowi małą tajemnicę w tym raporcie, podejrzewam że zdezerterował, ale to moje własne przypuszczenia. Po tym jak drugi pojazd dojechał do miasteczka, dowódca rozkazał zapakować piechotę do ładowni i ruszyć w kolumnie na południe w kierunku Bovec. W pierwszym mieście o nazwie Riofreddo szer. Kofeina, strzelec jednego z Mowag Piranha zaraportował o aktywności wroga na tyłach, ścigał nas wrogi pojazd BTR-90. Następne minuty decydowały o życiu całego składu. Kanonada naszych pojazdów i ostrzał BTR'a spowodwał taki hałas, że zbyt późno wydałem rozkaz swojemu podwładnemu o zniszczeniu pojazdu dzięki AT4. W efekcie tego jeden z operatorów, członek drużyny Bravo, kpr. Freezen został zabity, seria z karabinu w BTR-90 poszatkowała Jego ciało, jedyne co mogliśmy zrobić to zabrać nieśmiertelnik i ukryć zwłoki.
BTR oczywiście został zniszczony przez nasze pojazdy po śmierci kpr. Freezena. Warto dodać że od dłuższego czasu dowództwo miało problemy z komunikacją z sekcją Sierra, słyszeliśmy jedynie strzały daleko na wzgórzach świadczące o aktywności naszych snajperów. Konwój ruszył dalej, w międzyczasie dowódca kazał pilotowi Yankee1-1 latać nad terenem operacji w AH-6J. Po drodze dowódca chciał zachaczyć o wieś Sella Nevea. Bravo pojechało jednym pojazdem w góry i zaatakowało wieś od północy a druga Piranha oraz Alpha na piechotę podchodziła drogą. Puściłem swojego człowieka przodem i to uratowało mi życie. Przykro mi o tym mówić, ale St.szer. Elas wszedł na minę czego skutkiem był silny wybuch, raniący mnie oraz Elasa. Szer. Adam oraz szer. Zari uniknęli obrażeń, nic nie stało się również pojazdowi. St.szer. Elas został rozerwany, nie znaleźliśmy jego ciała, wokół porozrzucane były strzępy ubrań i wielka plama krwi. Był to tak mocny widok że nawet nie poczułem kiedy osunąłem się na kolana i upadłem bezwładnie na ziemię. Wszystko stało się przytłumione, słyszałem krzyki sanitariusza oraz własnych ludzi, chwilę później pod wpływem adrenaliny zorientowałem się, że nie mam czucia w nogach pomimo udzielenia mi pierwszej pomocy o czym poinformowałem dowódcę Kpt. Tenka. W tym momencie Alpha przestała istnieć, a ja dołączyłem do pojazdu opancerzonego jako strzelec.

4. Etap czwarty.

W drodze do obozu nieprzyjaciela skomunikowaliśmy się z sekcją Sierra, która podobno została zaatakowana w górach i wróg lekko ich pocharatał, nie pamiętam kiedy dowódca wysłał do nich medyka. Na drodze stał również Ah-6J, który dostał w tylny wirnik, a pilot Yankee, GROM musiał awaryjnie lądować. Kpt. GROM poradził sobie niezwykle dobrze i bez obrażeń schował się w pobliskich zabudowaniach, po spotkaniu z resztą składu dołączył jako pasażer. Kontynuowaliśmy konwój, w międzyczasie dostaliśmy komunikat od informatora Wolnej Pantery o aktywności przeciwnika w rafinerii na wschód od miasteczka Kranjska Gora. Dowódca po namyśle postanowił wykonać zadanie poboczne. Sierra raportowała o sporej liczbie kontaktów w obozie oraz o samolocie typu V-22 Osprey na polanie. Na sygnał Sierra otworzyła ogień, sekcja Bravo na piechotę ruszyła w kierunku obozu a obydwa pojazdy ( kryptonim Hotel1 i Hotel2 ) ruszyły w kierunku pierwszych domów rozdzielając się w środku i ostrzeliwując wroga. Na szczęście nikt z naszych nie zginął, a wszystkie kontakty zostały zlikwidowane. Po wykonanej misji ruszyliśmy w kierunku rafinerii. Podczas ataku zniszczyliśmy pojazd opancerzony BRDM2 oraz zabiliśmy około 20 kontaktów. W strzelaninie Bravo dostało się między ogień krzyżowy czego skutkiem była śmierć dowódcy Bravo, Por. Max255.
Kpt. Tenk rozkazał po oczyszczeniu zabudowań wycofać się do obozu "Białej Pantery" gdzie ogłosił koniec misji. Godzinę później zostałem przetransportowany do lotniskowca wraz z innymi operatorami.

Koniec raportu, Por.Qbas
Tenk
Posty: 243
Rejestracja: 25 grudnia 2008, 20:58
ID Steam:
ID gracza: 4

Re: Combat Operations Specialists Attachment

Post autor: Tenk »

Obrazek
W imieniu COSA pragnę zaprosić wszystkie mniejsze grupy coop A2 do wspólnej gry. Chętnie zorganizuje JointOpsa na 30+ osób i jeszcze chetniej zrobie to gdy dołączą się do nas koledzy z innych grup. Zainteresowanych proszę o kontakt w celu dogadania szczegółów i ustalenia terminów rozgrywek gg: 11091411 e-mail:[email protected].

Pozdrawiam
Tenk
Tenk
Posty: 243
Rejestracja: 25 grudnia 2008, 20:58
ID Steam:
ID gracza: 4

Re: Combat Operations Specialists Attachment

Post autor: Tenk »

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=oiewXL6b ... re=g-all-u[/youtube]

Rokazy dotyczące misji: http://forum.cosa.xaa.pl/index.php?topi ... 5#msg21035

Mniej wiecej w 30stej minucie nagrania wszyscy operatorzy drużyny Bravo zostali zabici przez przeważajace siły wroga i odrodzili się przez błąd MissionMakera, który przez przypadek dodał w init respawn jednostek. Drużyna przy pomocy śmigłowca wróciła do bazy i obserwowała rozwój sytuacji z bezpiecznej odległości.

W mieście tymczasem zapanował chaos, doszło do wybuchu strategicznych pocisków z ładunkiem chemicznym. Od fali uderzeniowej i sygnału EMP rozbiły się wszystkie śmigłowce uczestniczące w ewakuacji, nikt znajdujący się na pokładzie nie miał szans przeżycia. W mieście Falluja zostały uwięzione niedobitni z drużyny Alpha oraz głównodowodzący operacją wraz ze swoim RTO. Zostali uznani za zaginionych.

Wszyscy żołnierze zostali pośmiertnie odznaczeni Purpurowym Sercem za odwagę i poświęcenie dla kraju.

Autorom kampanii na mapie Falluja, Argordenowi i Arturowi dziękujemy za doskonałą robotę i misję o niezrównanym klimacie. Błędy i wpadki wybaczamy, nawet najlepszym się zdarza.
Ostatnio zmieniony 14 października 2012, 21:17 przez Tenk, łącznie zmieniany 1 raz.
Tenk
Posty: 243
Rejestracja: 25 grudnia 2008, 20:58
ID Steam:
ID gracza: 4

Re: Combat Operations Specialists Attachment

Post autor: Tenk »

Tenk
Posty: 243
Rejestracja: 25 grudnia 2008, 20:58
ID Steam:
ID gracza: 4

Re: Combat Operations Specialists Attachment

Post autor: Tenk »

Tenk
Posty: 243
Rejestracja: 25 grudnia 2008, 20:58
ID Steam:
ID gracza: 4

Re: Combat Operations Specialists Attachment

Post autor: Tenk »

Rekrutacja ponownie otwarta dla wszystkich! Zapraszamy na www.cosa.xaa.pl po więcej informacji.
Tenk
Posty: 243
Rejestracja: 25 grudnia 2008, 20:58
ID Steam:
ID gracza: 4

Re: Combat Operations Specialists Attachment

Post autor: Tenk »

Migawka w sobotniego coopa, dałem upust swojej inwencji twórczej hehe
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=SKK9VSgKM9w[/youtube]
Tenk
Posty: 243
Rejestracja: 25 grudnia 2008, 20:58
ID Steam:
ID gracza: 4

Re: Combat Operations Specialists Attachment

Post autor: Tenk »

Tenk
Posty: 243
Rejestracja: 25 grudnia 2008, 20:58
ID Steam:
ID gracza: 4

Re: Combat Operations Specialists Attachment

Post autor: Tenk »

20130628 Ghost Team
To miała być prosta misja, standardowe zadanie, podobne ćwiczenia wykonywali wielokrotnie jeszcze w naszej bazie więc każdy wiedział co do niego należy. Nikt z nich nie przypuszczał jednak, że szablonowa akcja przerodzi się w piekło, z którego nikt nie wróci żywy.

Był 8 lipiec 2006 roku, grupa komandosów została wysłana na małą prywatną wyspę, która leżała gdzieś na Pacyfiku. Mana Island piękne, egzotyczne miejsce, gdzie czas zdawał się stać w miejscu, ludzie żyli beztrosko, piękne kobiety opalały się na plażach w bikini, a rosyjski multimiliarder miał swoje wille chronione przez prywatną armię. Gdyby nie to ostatnie można by powiedzieć, raj na ziemi. To właśnie z powodu Igora Brogowa, bo tak nazywał się właściciel wyspy, oraz jego niecnych czynów wysłano tam jednostkę do zadań specjalnych COSA pod kryptonimem Ghost. Ich zdaniem miał być zwiad, którego dokonali pod przykrywką ekologów szukających bardzo rzadkiego i cennego gatunku rośliny. W rzeczywistości szukali tam rakiet Tomahawk wykradzionych z niemieckich magazynów wojskowych kilka miesięcy temu. CIA ustaliło, że znajdują się właśnie na tej wyspie. Rozpoznanie przed akcją bardzo pomogło w planowaniu, na zdjęciach satelitarnych nie widać bardzo wielu rzeczy widocznych z ziemi. Komandosi oznaczyli pozycję posterunków, sprzętu na lotnisku, trasy patroli oraz oszacowali siły wrogich żołnierzy na wyspie po czym wycofali się na okręt LHD Mike by przygotować się do akcji i udoskonalić plan. Następnej nocy, o godzinie 02:00, w pełnym oporządzeniu bojowym, wyruszyli do akcji. Do wyspy podpłynęli cichymi łodziami patrolowymi, uzbrojonymi w karabiny M2 umiejscowione na rufie. Desant przebiegł bez zakłóceń, rozpoczęła się główna faza operacji o nazwie Ghost Team.

Tej nocy dowodził Argorden, Tenk pełnił rolę medyka, GROM zadbał o siłę ognia i taszczył potężny karabin maszynowy Mk48, którym operował jak mało kto, Kogut zastąpił tosa (który z przyczyn osobistych był nie operatywny) na stanowisku strzelca wyborowego, wyposażony w M110 z optyką termowizyjną był w stanie sprawnie eliminować wrogie kontakty oraz szybko przeprowadzać zwiad i dostarczać informacji reszcie oddziału. Legwanowi przypadł spec od ładunków wybuchowych, lubił tą fuchę więc nie narzekał szczególnie, że mógł zabrać swój ukochany karabin, Mk17. Boxer za to napsioczył sporo bo przypadła mu funkcja operatora wyrzutni MAAWS więc nosił ze sobą wyrzutnię oraz amunicję co dawało jakieś 20kg więcej. Mimo, że pełnili konkretne funkcję w oddziale, to byli wyszkoleni w każdej z nich. Dzięki temu w razie potrzeby Tenk mógł przejąć dowodzenie, Legwan obsługiwać wyrzutnię, a GROM opatrywać rannych kolegów. Uniwersalność w jednostkach specjalna to nic nowego, każdy umie wszystko przez co sześcioosobowy oddział działał sprawnie i dysponował siłą ognia niczym pluton piechoty.

Na wyspie znajdowało się lotnisko wojskowe, a na nim kilka śmigłowców, zbiorniki z paliwem oraz wieża kontroli lotów. Można by rzec „normalne lotnisko” gdyby nie wielki betonowy schron lotniczy o ścianach ze zbrojonego betonu grubości trzech metrów. Na zdjęciach satelitarnych schronu nie było widać gdyż był dobrze zamaskowany, z ziemi jednak był widoczny z dużej odległości.

Plan zakładał skryte podejście do lotniska i dostanie się do schronu, w którym prawdopodobnie znajdowały się Tomakawki. Szybko jednak okazało się, że ciche podeście będzie nie możliwe gdyż na wieży kontroli lotów siedzą snajperzy skanujący teren całego lotniska. Operatorzy szybko zrozumieli, że po cichu tego załatwić się nie uda. Argorden wydał rozkazy: Legwan i Boxer zostali wysłani do likwidacji checkpointu przed wjazdem na lotnisko, Kogut zajął pozycję dogodną do likwidacji snajperów na wieży i innych celów, które weszłyby na ten wysoki budynek, GROM rozłożył się z KMem przy skałach, obok niego znajdował się Argo, a Tenk nieopodal nich starał się mieć oko na lotnisko oraz w miarę możliwości osłaniać plecy kolegów.
-Legwan, Boxer potwierdźcie gotowość – szepnął na radiu dowódca
-Potwierdzam! Gotowi! – odpowiedział Legwan drżącym od adrenaliny głosem
-Kogut gotowy? – znów głos Argordena na radiu
-Gotowy do strzału – tym razem dało się słyszeć spokojny, opanowany głos i było wiadomo, że to Kogut
-Tenk, GROM? – szepnął dowódca i chwilę później otrzymał potwierdzające kiwnięcia głową. Nie było na co czekać, Argo przełknął ślinę, nabrał powietrza w płuca i ryknął w kierunku radiostacji
-Ognia!

W tym samym momencie grad kul zasypał wrogów na całym lotnisku. Nie było miejsca gdzie można by się schować przed pociskami specjalsów.
-Chcę mieć AT4 w wierzę! – dało się słyszeć między strzałami komunikat dowódcy.
Tenk wiedział, że to do niego bo tylko on w oddziale miał wyrzutnie jednorazową AT4 więc chwycił ją , odbezpieczył, wycelował po czym odpalił i trafił w sam środek wieży kontroli lotów. Już nikt z niej nie strzelał.

Kilka sekund później ucichły wszystkie strzały. Kolejne osoby meldowały o swoim statusie, wszystko poszło dobrze, jedynie Legwan został draśnięty w ramię. Mała rana, założył opatrunek i zapomniał o niej. Kiedy lotnisko zostało oczyszczone należało sprawdzić schron. Bingo! Tomahawki znajdowały się właśnie tam, po wejściu do wnętrza Tenk aż oniemiał z wrażenia. Trzy potężne rakiety z ładunkiem, który byłby w stanie zmieść tą wysepkę z powierzchni ziemi stały sobie beztrosko w jakimś pieprzonym schronie. Wystarczyła jedna zabłąkana kula i było by po nich. Można by gdybać, ale każdy wiedział że nie ma na to czasu bo trzeba wykonać pozostałą część zadania, znaleźć kody startowe. Argorden uznał, że znajdą je w willi samego mafiosa i właśnie tam mieli się udać.

Między lotniskiem, a willą w pasie około 100m rósł las równikowy tak gesty, że nie było widać co znajduję po jego drugiej strony. Operatorzy zebrali się przy wierzy kontroli lotów i omówili trasę przemarszu .
-Standardowa procedura panowie, idziemy w kolumnie, Boxer jako czujka 15m przed nami, reszta trzymać się blisko siebie, aby się nie zgubić, nie ma czasu na zabawę w chowanego. Dochodzimy do willi, likwidujemy obstawę, mafiosa, znajdujemy dokumenty i spieprzamy z tej wyspy, wszyscy. Pytania? Brak? No to jazda! – krótko i na temat, cały Argorden, bez owijania w bawełnę. Oddział Ghost podążał lasem w kierunku swojego celu, wszystko szło gładko kiedy nagle usłyszeli dźwięk eksplozji
-Miny! – ktoś krzyknął – Boxer dostał! Meeedyyyk! Tenk zbieraj go! Reszta okrężna i zostać na pozycji wjebaliśmy się na pole minowe! – wszyscy krzyczeli, wydawało się, że zapanował chaos ale nic z tych rzeczy. Kiedy sanitariusz kierował się w stronę rannego od wybuchu miny operatora reszta oddziału kryła perymetry na około osłaniając się wzajemnie. Nikt prócz medyka się nie ruszał, aby nie aktywować kolejne niespodzianki.
Tenk, ostatni w kolumnie, minął wszystkich i dotarł do rannego jak myślał Boxera. Niestety ten w wyniku wybuchu stracił całą prawą nogę wykrwawiając się praktycznie natychmiast.

-***** jego mać… mieli wrócić wszyscy… trzymaj się bracie – burknął pod nosem Tenk odpalając granat fosforowy, który miał spalić ciało operatora tak aby nie zostały żadne ślady po działalności sił specjalnych. Reszta oddziału wiedziała o co chodzi, nic nie trzeba było mówić, stracili kumpla, brata, towarzysza. To jest wojna. Każdy z nich wiedział co ryzykuje.

-Idziemy dalej… Kogut… doprowadź nas do tej pierdolonej willi w całości – powiedział Argorden przybitym głosem. Kogut przyjął rozkaz i nie zastanawiając się ruszył do przodu, bardzo ostrożnie i powoli, oddziału podążył jego śladami.

Udało się, po kilku minutach pełnych stresu i napięcia, wyszli z dżungli i pierwsze co zobaczyli to żołnierz na wieży strażniczej oraz snajperzy na dachu willi. Było widać niepokój spowodowany przez eksplozję miny i fosforu.

-Tenk bierz go na celownik i czekaj, Kogut ściągasz gościa z SVD na dachu, Legwan twój jest ten po prawej, ja biorę lewego, gotowi? – dowódca przydzielił cele i czekał na potwierdzenie, które otrzymał niemal natychmiast – Ognia!

Każdy z operatorów strzelił raz i zabił swój cel. Od razu po tym wszyscy skierowali się do wejścia willi, stał tam strażnik, który został zlikwidowany przez komandosów nim zdążył cokolwiek zrobić czy nawet krzyknąć. Trzech specjalsów wlało się do willi, dwóch osłaniało i sprawdzało dół. Willa była czysta, ani dokumentów, ani mafiosa. Możliwe, że odpłynął zaniepokojony fajerwerkami na lotnisku.

Na terenie rezydencji znajdował się jeszcze jeden budynek, prawdopodobnie przeznaczony dla ochrony kompleksu i służby. Padł rozkaz, aby go przeszukać, operatorzy bez zastanowienia wlali się do środka przeszukując kolejne małe pomieszczenia.

-Pierwsze czyste! – krzyk któregoś z chłopaków – Idziemy na drugie!
Na drugim piętrze w sporej wielkości pomieszczeniu znajdował się laptop, projektor oraz dokumenty.
-Chyba mamy nasze dokumenty – powiedział na radiu Tenk, a po chwili głośno krzyknął -*****! Spierdalać ten budynek jest zaminowany!!

Po tym komunikacie wszyscy rzucili się do wyjścia. Kiedy GROM jako pierwszy opuszczał budynek nastąpił bardzo silny wybuch, a po nim… głucha cisza…

Wszyscy operatorzy zginęli, kody prawdopodobnie spłonęły w wybuchy, rakiety Tomahawk, dla których życie poświęciło sześciu świetnie wyszkolonych komandosów, a przede wszystkim dobrych kumpli, ojców i mężów, zostały przechwycone przez siły sojusznicze i przetransportowane w bezpieczne miejsce.
Wszyscy operatorzy Ghost Teamu otrzymali stosowne odznaczenia. Czemu nie podano jakie? Komandosi nigdy nie chwalą się swoimi medalami, uważają je za nie potrzebne i zbędne.

Autor: Tenk
ODPOWIEDZ

Wróć do „[COSA]”